Justin podszedł do Johna i przysadził mu liścia w ryj. Nie takiego zwykłego liścia, takiego aż było słychać plask na całą ulicę...
Bałam się, że John zaraz coś zrobi Justinowi, ale Justin bronił mnie jak skarb.
Lecz nie trwało to długo, bo John wyciągnął swój pistolet i strzelił w rękę Justina...
Ja szybko zadzwoniłam po karetkę. Lecz John już się do mnie dobierał. Widziałam jak Justin zawiązał sobie rękę i chciał mnie bronić, ale miał za mało sił. Nagle powiedział:
-Lena, przepraszam...
Ja nic nie powiedziałam, bo musiałam się bronić przed tym dupkiem...
Nagle John wziął mnie na ręce i zabrał do auta. Przyjechaliśmy do jakiegoś opuszczonego magazynu...
Nagle powiedziałam:
-Ty dupku, zostaw mnie!
-Nigdy - powiedział związując mnie linami-
-No weź mnie nie dotykaj śmierdzidołku!
-Wyjaśnijmy sobie coś - powiedział-
-Ja dokończę to co zacząłem i będzie wszystko ok. -powiedział z uśmieszkiem-
-Nigdy! - powiedziałam i wstałam-
-To się okaże.
Ja zaczęłam uciekać, bo ten idiota związał mi tylko ręce. Niestety złapał mnie:
-Co ty robisz?! Odemnie nie uciekniesz - chwycił mnie za moją obolałą rękę -
-Zostaw mnie głąbie! To boli! - powiedziałam kopiąc go-
Puścił mnie i poszedł gdzieś nagle powiedział:
-Jadę do sklepu ty masz tu siedzieć. -powiedział wychodząc-
-Co za dupek! -powiedziałam-
Wyciągnęłam swój telefon i napisałam sms do Ushera:
"Pomocy!Jestem w opuszczonym magazynie obok centrum handlowego"
Wysłałam sms a po chwili dostałam odpowiedź:
"Zaraz będziemy"
Długo myślałam nad tym czy iść wreszcie na policję... Zdecydowałam się , że gdy mnie już stąd wyciągną to pójdę na policję...
Nagle usłyszałam kroki... Bałam się kto to. Do magazyn wszedł Usher:
-Wszystko ok? -powiedział-
-No jeżeli nie liczyć tego, że jestem związana to ok. - zaśmiałam się-
Usher podszedł i mnie rozwiązał.
Ja pobiegłam szybko do samochodu i pojechaliśmy, ja nagle zaczęłam:
-I co z Justinem?
-Wszytko ok. Już wraca do siebie.
-To extra! Możemy pojechać do niego?
-Pewnie.
Nagle byliśmy już na miejscu. Usher powiedział, że jesteśmy od Justina Biebera. Poszliśmy do sali. Ja od razu podbiegłam do łóżka Justina:
-Justin wszystko ok? -powiedziałam-
-Tak wszystko w porządku. Przepraszam, że nie zdołałem Cię obronić.
-Justin to nie twoja wina... On miał pistolet...
-Tak wiem... -powiedział ze smutkiem-
Ja przytuliłam go. Bałam się, że John może mu coś jeszcze zrobić...
jak on mógł mu to zrobić ? ja bym na miejscu Leny się załamała . czekam na nn ♥ @JustMe_Belieber
OdpowiedzUsuń